Friday, March 25, 2011

Objecałam, że napiszę 25-03-2011 :)


Już nie wiem który dzień i nie chce mi się liczyć. Było mnóstwo roboty z tą prezentacją, ale całe szczęście już po wszystkim. Znaczy mam Nadzieję. To znaczy kłamię, wcale nie jest po wszystkim, teraz czekam na opinię ekspertów. Piszę, że już po wszystkim , bo teraz już nic nie mogę zrobić. Nieważne, jaki będzie efekt. Zawsze lubiłam to uczucie po egzaminie. Wychodziłam i cały stres spływał jak po namydlonej kaczce. Upragnione, odświeżające uczucie. Kolega zawsze mnie wspierał i mówił ''Jess ty na pewno zdasz''. Nie chciałam go denerwować moimi idiotycznymi niepokojami. Nauczyłam się od mojej najlepszej przyjaciółki odrzucać wszystkie złe negatywne myśli. To taki mentalny reset. Stres zostaje na ławce, ja wychodzę. I po egzaminach faktycznie wychodziłam uśmiechnięta. To się nazywa twórczy dzień. Poszłam na spacer z koleżankami i odwiedziłam sklep VINTAGE. Zaczynają tworzyć sklepy z ubraniami 50 lata :-)))) Dla tego jeszcze bardziej zakochuję się w Warszawie. Paulina wróciła!!! Nareszcie! Wszystko jest po staremu. Paulina wróciła, i wszystko się układa w klasie. Ale dopiero będzie perfect jak Dominika wróci. Jest chora i pewnie teraz odpoczywa. Mam nadzieję, że szybko wyzdrowieje. Miałam wrażenie, że Pauliny nie było miesiąc a tak naprawdę nie było jej parę dni. Jak wracałam z dziewczynami to mama zadzwoniła przekazać mi informację, że jakaś niebezpieczna chmura wedruję w Polsce. Przyleciała aż z Japonii. Kazała zostać w domu i nie wychodzić i do tego nie wprowadzać dziewczyny w panikę. Pierwszą rzecz która zrobiłam to powiedziałam ''zginiemy''. Wyjaśniłam, że jakaś mała chmurka jest w Polsce która ma promienie i zle działa na człowieka. Koleżanka za żartowała, że jutro zadzwoni, że nie możemy przyjść do szkoły, bo jesteśmy padnięte hihi. Nawet jest to możliwe, że promienie z tej chumrki może zabić. Tydzień temu byłam w szpitalu i mnie badali. Byłam taka wystraszona, że nic na blogu nie pisałam. Miałam problemy z wątrobą i tarczycą. Lekarze z twierdzili, że moja wątroba wyglądała jak bym przeszła jakoś straszną chorobę. Parę dni temu przyszły nowe wyniki i okazuje się, że tarczyca i wątroba wróciła do normy. Widocznie tak czasami się ma. No to teraz siedzę na diecie zdrowotnej. Ale świetnie się czuje. Odstawiłam słodycze i gazowane picie. Uprawiam joge codzień po 20 min i to mi daje totalny spokuj i mnóstwo energii. Chodzę o 21.00 spać i się wysypiam jak nigdy. Życie jest lepsze i bardziej kolorowe teraz. Nie chcę myśleć o McDonaldzie czy o smarzonych zabójstw. Całe szczęście, że już wszystko jest pod kontrolą. Zakochałam się w francuskie piosenki. Coś pięknego. Chyba tylko spiewają o miłości. W tym języku chyba nie da się śpiewać o niczym innym. Dzisiaj w tranwaju zaczepił mnie starszy facet. Trzymałam dwa małe motylki. Motylki będą niespodzianką na babeczkach dla mojej siostrzenicy, bo nie długo ma urodziny. No i ten pan powiedział ''chyba jeteś zakochana'' a ja tak słucham. Pan twierdzi, że jak dwa motylki się wtykają to oznacza miłość. I to nie tylko powiedział mi fascynującą rzecz, że motylki potrafią lecieć 1000 kilometrów. Nie samowite. Siedzi ciągle na Animal planet i stąd on wie o motylkach. Ja też siedzę na Animal planet :p Nocowali u mnie koleżanki. Było bardzo miło. Tylko mam żal, że nie pościeliłam kanapę. Zasnęli na kanapie a ja ich nie chciałam budzić to poszłam do siebie spać. Nie pytajcie jak to się stało, że ja w piżamie i w staniku spałam, bo nawet nie pamiętam, ale pamiętam, że zrobiłam cudowną sesję. Dziewczyny wypróbowali moje ręcznie robione opaski. Fajnie było razem jechać do szkoły. Byłyszmy takie nie wyspane hihi. 50 Lata sesja i nie tylko...











No comments:

Post a Comment