Saturday, March 12, 2011

2173 dni tęsknie za ANIOŁKEIM.

2173 dni i 52560 godzin cię tu nie ma. Obliczyłam każdy kąt i dzień.
Jestem chora. Diagnostykę którą sama sobie postawiłam pokazuje, że mam stress na punkcie słowa MALTRETOWANIA. OMG! No to mam duży problem. Bo moje nerwy nie dał się ukoić. Mam pewien problem z którym walcze przez 6 lat. Powinnam zatrzymać moje nerwy i pozbyć się stresu. Z tego wynika, że muszę zapomnieć o tych dzieciach które w okrutny sposób odeszli od ten świat. Zapomnieć! To jest całkiem nie możliwe. Ja nigdy nie zapomnę. Chcę tęsknić, chcę myśleć i chcę o nich pamiętać. To nie są zabawki z katalogu gdzie można z czasem je wyrzucić i zapomnieć, to są dzieci niewinne, które nie zasłużyli na to żeby o nich zapomnieć. Trzeba pamiętać żeby ich wspomnienia żyły na zawsze. Nie jestem w stanie wyobrazić sobie, że to może być naprawione, że źli ludzie mogą nagle stać się dobrymi ludźmi. Może to jest po prostu straszny sen i się obudzę i wszystkie dzieci będą bezpieczne, szczęśliwe i kochane przez tych którzy mają obowiązek ich kochać. Strach przychodzi najpierw a potem tęsknienie. Kiedy spadasz w dól to w jakiś sposób otwierasz oczy, oddychasz i żyjesz dalej. Jest pewne, że emocje smutności nie zostają na zawsze. Z czasem przyzwyczaja się do tej smutnej atmosfery wokół ciebie. Jeżeli bym miała opcje z kasować pamięci już nigdy nie pamiętać o tych bezbronnych dzieci to bym się na to nigdy nie zgodziła. Nie mogę zapomnieć ich uśmiech, twarz. Każde zdjęcie mam zakodowane w głowie tak jak bym była kamerą która chowa zdjęcia na kartę pamięciową. Nigdy nie pogodzę się z odejściem tych dzieci. (ale przecież kocham te dzieci nie wiedząc kim są), Bardzo mnie wzruszyła historia Kelsey. Przez tydzień nie byłam sobą. Nie mogłam przeżyć to, że była szczęśliwa i nagle zmieniła się na smutne dziecko z wielkim strachem. Pisałam do koleżanek i okazało się, że też dowiedzieli się o Kelsey. Też byli wzruszeni. Jedna nawet płakała przed swoim komputerem jak zobaczyła mały filmik o niej. Żałoba panowała w sercach. Umarło najmłodsze dziecko, 3 letnie dziecko. Mnie zmiażdżył wielki ból. Nie mogłam tego pojąć, że dziecko umarło przez cierpienie, że włożą ją do trumny i pochowają w grobie. Bóg nie mógł zabrać Kelsey - myślałam - a skoro się tak jednak stało i miałam już tę pewność, powiedziałam w swym bezmiernym bólu: ''Bóg złamał nasze serca żeby udownić nam, że tylko zabiera najlepszych''.Myślałam o wiecznej śmierci, o tym, że człowiek stanie się prochem w ziemi i że tak się wszystko skończy. Gdy tak rozmyślałam, nie miałam się na czym oprzeć i pogrążałam się w nicość i w zwątpienie bez dna. Całą historię puszczali na wiadomościach. W głowie tylko słyszałam to co mówili reporterzy, że dziewczynka miała obrażenia z powodu przemocy. Odniosła dziewczynka to między innymi złamany obojczyk, złamane obie kończyny (nogi) dolne, oraz wiele siniaków i zadrapań na twarzy i całym ciele. Pokazali ten obraz o tuż ten na dole



Zaczełam rozmyślać, że za tym uśmiechem jest cierpienie, że inni pomyslą, że się cieszy, ale ja wiem, że tak w ogóle nie jest. I jeszcze bezczelnie matka podpisała się na jej kaskach ''mummy loves you'' ''mama cię kocha''. Jak naprawdę ją kochała to czemu nic nie zrobiła żeby uratować jej córkę? Czemu pozwalała żeby jej chłopak ją bił? To na pewno nie jest miłość i ona na pewno nie jest człowiekiem tylko jakimś diabłem. Parę dni po tej tragedii w telewizji pokazali dzień pogrzebu. Myśli moje były przy zmarłym dziecku. Żyję wywołaniem każdego wspomnienia o niej, każde z jej niewinnych, dziecięcych słów. Dziewczynka była tak brutalnie bita przez 9 miesięcy, że nawet nie była w stanie mówić. 11 października 2005, spokojny słoneczny dzień kiedy dzieci się z radością bawili, kiedy rodzice przekazywali im dużo miłości to Kelsey cichutko leżała. Bolało ją całe ciało, ale leżała w swoim łóżku. Jednym ludzkim odruchem było zaniesienia ją na pogotowie. Dziecko po 9 miesięcy tortur w domu.. zmarło po drodze do szpitala.

Jeżeli najbardziej niewinne i bezbronne dziecko nie może czuć się bezpiecznie w jakimś społeczeństwie, wówczas już nikt bezpiecznie czuć się w nim nie może.





Śniła mi się Kelsey dzisiaj. W śnie trzymałam ją na ręce i uciekałam od jej ojczyma..czyli od tego człowieka który ją zabił. I pamiętam, że pare słów powiedziałam ''będziesz zemną bezpieczna'' i dalej uciekałam.Nie wiem co było dalej, bo szczerze nie pamiętam. Może ten sen daje mi do zrozumienia, że powinnam pracować w schronisku dla dzieci i pomagać je ratować od złego. Jak się obudziłam to wydawało mi się, że słyszałam jej głos. dwa słowa które wiele znaczą. Byłam pół przytomna, bo dopiero się obudziłam, ale czy bym sobie wyobrażała jakieś głosy które były tak realne. Powiedziała ''jestem szczęśliwa''. Ja wierzę w tą całą procedurę, że dusza idzie do nieba. Czyżby jej dusza mnie odwiedziła. Ja nie wiem co się właśnie stało. I nawet się nie bałam. Nie jestem wstanie tego wytłumaczyć, ale czuje, że właśnie dzisiaj odpuszczałam sobie ten ból. To co czułam w sercu już nie jest taki bolesny. Poczułam ulgę w sercu. Zaświeciło słońce, zaśpiewał ptaszek i dzień zaczął się od pięknego dnia. Uświadomiłam sobie, że rozczulanie nad czymś co nie można przewrócić z powrotem jest bez sensu. Nie jestem w stanie odwrócić tego co się stało, ale jestem gotowa żyć w pełen harmonii.
Teraz może fruwać, pofrunąć ze wszystkimi radosnymi dziećmi tam.
Taka mała i piękna. Całe życie było przed nią.






Kelsey jak miała 3 miesiące


Jeden dzień zmieniło wszystko.



Taką cię zapamniętam.

Wierze, że jesteś szczęsliwa w niebie. Będziesz na zawsze w moim sercu.
Jak mam trudne dni to piszę, tęsknię, i biorę kamerę, to co czuję robi się to co widzę.

Dla każdej osoby na tym świecie która co roku bierzę udział w spotkaniu, gdzie wspominamy o Kelsey umieszczone w tak piękny sposób wśród przyjaciół, DZIĘKUJĘ.





No comments:

Post a Comment