Monday, February 21, 2011

Jednak nie najlepiej :/

Co to za stan, w którym JA nie jestem w stanie zrobić babeczek? To nie normalne! Jessica weż się w garść i marsz do kuchni! No i koniec. Zepsułam. Rozpadły się. Dodałam puder zamiast mąkę. Opowiedziałam to Martynowi, a on kazał wyśpiewać, co jest nie tak. No to cztery razy powtórzyłam, beznadziejny sekretariat. Miałam pilną sprawę załatwić w dziekanacie. Pani dziekan wkurzyła się na mnie, że jak mogę jej mówić, że nie wstawiła nasze oceny na stronie znp. Wytłumaczyłam jej, że to nie moja wina tylko pan od psychologii kazał przekazać informacje do dziekanatu. To jest walka między nimi. Po co mnie w to mieszać? Pani była pozbawiona radości życia. Chyba nie lubi swojej pracy, albo po prostu mnie nie lubi. Ja nigdy przenigdy nic jej nie zrobiłam ani bym nie zrobiła. Jak wychodziłam z sekretariatu to jakaś babka zaczeła mnie mieżycz. Po patrzyła się w dół i do góry na mnie goszką miną. Wiem tylko, że ta pani też w dziekanacie pracuje. Wybiegłam z tego uniwerku jak najszybciej. Chciałam być jak naj dalej. Próbowałam kiedyś codziennie rano biegać. Udało mi się przez cały miesiąc wstawać godzinę wcześniej i truchtać do parku i z powrotem. Z czasem biegałam co raz szybciej i odczuwałam miejsze zmenczenie, ale szybko przestałam się oszukiwać. To wcale nie jest fajne. To jest strasznie nudne. Za jakiś czas będe musiała się podnieść z kszesełka w kawiarnii i sobie dalej radzić. Wyrzucić z głowy wszelkie negatywne myśli. Chce wyjechać do Indii. Tam musi być teraz pięknie. Oglądam sobie moją nową ksząszkę o Indii i wmotowuję sobie siebie w krajobraz
:-) Właśnie Tiffani na mnie czeka, a ja się z chowałam w kawiarni żeby trochę sama pobyć. Chciałam chwile spokoju. Chyba wolałabym mięć 8 lat. Mogłabym bym być bliżniaczką Tiffani. Mogłybyśmy się bawić w dom, czesać lalki, budować igloo nadworze, a tak to mam same dorosłe problemy. Jak jeden problem się skończy to drugi się zacznie. Nie lubie tego świata dzisiaj :-(.

Z Polski do Indii wynoszi około 6034 kilometry.
Samolotem 9 godzin.

Jeszli by było w 100% pewne, że jade do Indii to też bym tak skakała z radości.



I po ścianach bym skakała :p

Chyba nawet napewno bym skakała cały dzień i całą noc z szczęścia.


No comments:

Post a Comment